Język polski English  
 

lang =1 cat = 86 art_id= 276 galeria =

Dziś Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
Imieniny Marii i Marcelego



 
 
Strona Główna->MILITARNI.PL->Wydarzenia

Spotkanie GRH i Ministerswa Obrony Narodowej w Centralnej Bibliotece Wojskowej


21 października 2006w CBW odbyło się zorganizowane przez DWiPO MON Forum Grup Rekonstrukcyjnych Zapraszamy do przeczytania relacji tego spotkania.



21 października w gmachu Centralnej Biblioteki Wojskowej w Warszawie odbyło się Ogólnopolskie Forum Grup Rekonstrukcji Historycznej. Organizatorem spotkania był Departament Wychowania i Promocji Obronności Ministerstwa Obrony Narodowej. Spotkanie takie przeprowadzono  już po raz drugi – przed rokiem w tym samym miejscu również pojawili się przedstawiciele MON i GRH – tyle, że frekwencja była nieporównywalnie niższa. W sobotę w sali konferencyjnej CBW pomimo ograniczenia do dwóch osób reprezentacji poszczególnych grup zasiadło blisko stu pasjonatów i miłośników przeszłości...

   

  Rok 2006  jest rokiem w którym  rozwój ruchu kolekcjonersko rekonstruktorskiego przerósł najśmielsze oczekiwania. Dziesiątki nowych osób pojawiło się w środowisku, wnosząc wiedzę o historii, zapał do pracy, entuzjazm ale również nacechowaną emocjami i nie zawsze dojrzałą i obiektywną wiarę w słuszność swoich działań, a czasem niestety zbyt nonszalanckie podejście, mogące de facto stanowić  zagrożenie dla wizerunku całokształtu reenactingu w Polsce – Ten temat przewijał się  przez całe blisko pięcio godzinne spotkanie, choć był jedynie tłem dyskusji, która wywiązała się już w ciągu pierwszej godziny  dośc spontanicznie . W Forum  oprócz grup ściśle „wojskowych” -  odtwarzających okres wieku XX pojawili się również reprezentanci grup napoleońskich,  prężnie działających bractw rycerskich, a nawet grup ukazujących  środowiska etniczne.

  

Jak okazało się w trakcie burzliwej dyskusji – wszystkie te grupy choć działające na różnych polach i płaszczyznach borykają się bardzo często z podobnymi problemami i zagrożeniami.

  

 Jednak tym co zdominowało tematykę spotkania była współpraca z jednostkami Ministerstwa Obrony Narodowej, bowiem nawiązanie takiej współpracy leży w zakresie zainteresowań tak Departamentu Wychowania  – dzięki niej  mógłby lepiej  wypełniać  swoje ustawowe zadania – ale i po stronie Rekonstruktorów – którzy dzięki wsparciu i przychylności Ministerstwa mogli by realizować  swoje pasje, promując tym samym tradycje i historię oręża  a poprzez całościowy sposób  postrzegania reenactingu  nie tylko zainteresować ogół społeczeństwa tematyką wojska i obronności, ale również zmienić wizerunek tej instytucji w społeczeństwie, bo jak wiadomo środowiska wojskowe postrzegane są w Polsce niestety nie zawsze pozytywnie.

   


Wraz z pojawianiem się na „rynku rekonstruktorskim” coraz to nowych osób, które z czasem zrzeszają się w nieformalne grupy, by  z kolei ewoluować  uzyskując osobowość prawną, i siłą rozpędu rozrastają się aby następnie rozpaść tworząc mniejsze „związki taktyczne”, oraz ze wzrastającą popularnością wszelkiego typu widowisk batalistycznych – nie zawsze niosących niestety walory edukacyjne – a czasem wręcz wprowadzających zamęt w głowach odbiorców, pojawia się również niezwykle ważki problemem weryfikacji  organizatorów  oraz biorących w nich udział. Bez tego już wkrótce może się okazać , że polski reenacting zacznie przypominać kolorowy, skomercjalizowany  festyn, nie mający nic wspólnego z szacunkiem dla historii jako nauki ale i z pamięcią dla osób tą historię  tworzących. Problem ten bez współpracy z MON -em rozwiązać będzie niezwykle trudno.
Kwestią, która wzbudza we współpracy naszego środowiska z Wojskiem  zdecydowanie najwięcej emocji  jest możliwość uzyskiwania dofinansowania organizowanych przedsięwzięć  oraz możliwość nieodpłatnego przejmowania wyposażenia wojskowego wycofanego z eksploatacji etatowej. Ten najbardziej interesujący nas problem, wbrew pozorom nie jest wcale tak złożony, jak mogłoby się wydawać. Naiwna i niestety infantylna wiara niektórych w to , że MON „da pieniążki na imprezę , bo w końcu coś tam quasi wojskowego promujemy ”, niepokoi zarówno pracowników Ministerstwa jak i bardziej doświadczonych uczestników naszego ruchu czy animatorów działalności rekonstrukcyjnej. Prawdą jest, że droga do uzyskania dofinansowania jest złożona, trudna a przede wszystkim bardzo czasochłonna, ale jak pokazuje praktyka, mając dobre pomysły, umiejąc poruszać się w labiryntach wojskowych biur i meandrach przepisów prawa – często sprzecznych i wykluczających się nawzajem – uzyskanie dofinansowania czy pomocy od wielkiej rządowej agencji jest możliwe. Sam MON stara się podpowiadać rozwiązania i wskazywać drogę którą należy przebyć, aby współpraca taka miała miejsce – zdarza się jednak, ze nie wszyscy tych podpowiedzi chcą słuchać. Tym bardziej , że często mówimy do siebie "różnymi językami", nie starając się wzajemnie zrozumieć. Dla nas – entuzjastów -  działających na swoich własnych prywatnych zasadach często niewidoczny  jest problem uwarunkowań formalnych, finansowych czy kadrowych, w jakich Departament musi działać. Często wydaje się nam, że wystarczy powiedzieć jak wspaniały mamy pomysł a środki w ciągu tygodnia znajdą się na koncie, niczym prezent od dobrego wujka. Niestety z wojskiem tak rozmawiać się nie da. Dopiero mając świadomość uwarunkowań, znając ścieżki którymi musimy podążać, możemy zacząć myśleć o nawiązaniu współpracy. Przede wszystkim Ministerstwo podejmuje rozmowę wyłącznie z osobami prawnymi – zatem pierwszym i absolutnie podstawowym krokiem jest rejestracja grupy, stowarzyszenia czy fundacji  w KRS-ie. Później zaś czeka nas długa droga przez mękę, przez kilometry korytarzy i zużyte rolki papieru faksowego. Trzeba nastawić się na to, że jeśli MON podejmie decyzję o współpracy z nami to czeka nas co najmniej rok załatwiania formalności. O tym, że pomysł, który chcemy sfinansować z środków MON-u musi się jeszcze spodobać i zostać zatwierdzony, przez wielu ważnych panów, nawet nie będę wspominał, bo chyba oczywiste jest , ze jeśli ktoś za coś płaci publicznymi pieniędzmi pochodzącymi z podatków, to  kiedyś z nich będzie musiał się rozliczyć!.
Ta niezwykle długa i kłopotliwa droga często staje się barierą nie do przebycia zwłaszcza dla tych, którzy nie rozumieją uwarunkowań formalno – prawnych, w jakich musi działać Wojsko Polskie. Do tego jednak, że ustawodawcy i decydenci nie nadążają za rzeczywistością powinniśmy się już w naszym kraju przyzwyczaić- co oczywiście nie musi oznaczać , że się z takim podejściem zgadzamy.
MON będąc agencją rządową nie może sobie pozwolić na „chodzenie na skróty”. Tym bardziej niepokojące jest to, że tak naprawdę to co wojskowi urzędnicy mogą nam zaoferować nie zawsze spełnia nasze oczekiwania – Te jednak często też wynikają z nadinterpretacji, błędnych założeń i niezrozumienia realiów. Przykładem niech będzie sytuacja , w której MON może przekazać nam wycofany z eksploatacji sprzęt nieodpłatnie – z pominięciem Agencji Mienia Wojskowego. Jednakże w świetle innych przepisów (np. o obrocie specjalnym),o których mówi się znacznie ciszej niż o tym , ze sprzęt można przekazać, musimy miec świadomość, że na sprawny czołg czy broń - nawet pozbawione cech bojowych na nasz koszt ( odrębne przepisy mówią o tym kto za co płaci ) raczej liczyć nie powinniśmy. Musimy  rozumieć, że nasze oczekiwania prędzej spełnią się jeśli oscylować będziemy  na poziomie wystąpienia  o przekazanie taboretów koszarowych czy innych, równie  mało przydatnych, rzeczy nie wymagających posiadania koncesji. Nikt też niech nie liczy na to, że jeśli już coś dostanie, to wojsko w jakikolwiek sposób pomoże mu w zagospodarowaniu i eksploatacji tego sprzętu. Zdarza się, że dzięki sympatii i przychylności dowódców niższego szczebla  wiele problemów możemy rozwiązać poprzez najzwyklejsze  "dogadanie się" – jednakże i w tym miejscu musimy pamiętać o obowiązujących Armię uwarunkowaniach formalno prawnych. Jednocześnie musimy mieć świadomość swojego miejsca w szeregu i rozumieć, ze pewnych spraw w świetle istniejących przepisów po prostu z MON-em załatwić się nie da. Pozostałe – o których mówili 21 października płk. Dębski i mjr. Tym, trzeba załatwiać umiejętnie, rozważnie i ze świadomością ograniczeń .

   


To jednak, co cieszy po spotkaniu w Centralnej Bibliotece Wojskowej to fakt, ze wielka i działająca nieraz ociężale agencja rządowa zauważyła, że w poważnej i trzeźwo myślącej części środowiska rekonstruktorskiego ma sprzymierzeńca – zauważono spójność interesów – Departament Wychowania i Promocji Obronności dzięki naszemu zapałowi może realizować program edukacyjny narzucony centralnie przez Władze Państwowe. My zaś, działając w sposób odpowiedzialny, możemy mieć otwarte drzwi do rozwijania swojej pasji. Należy mieć nadzieję, że współpraca rozwijać się będzie z wzajemnym poszanowaniem interesów, w dobrej wierze, w atmosferze zaufania. Zarówno Ministerstwo Obrony jak i wielka rzesza miłośników i pasjonatów wojskowości, mogą służyć sobie wzajemnie pomocą i wspierać się - wszytko jednak zależy od tego czy ludzie będą potrafili prowadzić wspólny dialog na odpowiednim poziomie.
Być może dzięki odpowiedzialnemu podejściu rekonstruktorów Wojsko zrozumie wreszcie, że podejmowanie takich akcji promocyjnych jak trwająca obecnie kampania „Tradycja zobowiązuje” z udziałem rekonstruktorów – pasjonatów i zapaleńców – mogłaby przynieść znacznie większy oddźwięk społeczny niż ma to miejsce w tej chwili!
Rozumiejąc bowiem potrzeby Wojska mamy  nadzieję , że i Wojsko zrozumie na czym polega nasz zapał i nasze zaangażowanie !

Zachęcamy do podejmowania rozmów z przedstawicielami Departamentu,  bo rozmowa nic nie kosztuje a często może  wiele wyjaśnić i pomóc w nalezytym pojęciu sprawy .
Poniżej zamieszczamy namiary do DwiPO MON:


Oddział Komunikacji Społecznej
Departamentu Wychowania i Promocji Obronności
Ministerstwa Obrony Narodowej
Al.Niepodległości 218
00-911 Warszawa
tel: 022- 68-40-159 fax:022-68-40-142
dział współpracy z organizacjami pozarządowymi tel.022-68-40-208
dział planowania przedsięwzięć 022-68-40 –128
Dział zadań zleconych 022-68-40-142 , 022-68-40-193

Opracowanie :Nietoperz
Zdjęcia Krzysztof Wasil





DRUKUJ

POWRÓT